Mamy piątek 13-tego i z tej okazji ruszamy na podbój Londynu. Mamy nadzieję, że żaden czarny kot nie przebiegnie przed dziobem samolotu i spokojnie dolecimy na miejsce. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem (a pójdzie!) to o 23:00 zaczerpniemy londyńskiego powietrza. W tej chwili za pewne przechodzimy przez odprawę bagażową, a Was zapraszamy do szybkiego przeglądu naszych planów na najbliższe 48h.
Piątek – bal na Soho
Soho jest centralną częścią West End’u. Znajdziecie tam wiele barów i knajp. Charakteryzują ją teatry i jazzowe kluby. Właśnie tam planujemy spędzić piątkowy wieczór – spacer, morze neonów i piwo lejące się strumieniami.
Sobota – maraton w Londynie
Po nocnych przygodach na Soho mamy w planach pobudkę przed 9, śniadanie i lecimy obejrzeć uroczystą zmianę warty pod Buckingham Palace. Jest to oficjalna rezydencja brytyjskich władców od 1837 roku, a obecnie siedziba królowej Elżbiety II. To własnie tutaj macie okazję zrobić sobie zdjęcie z panami we włochatych, czarnych czapkach („bearskins”) – czapki ważą 665 gramów i przekazywane są w rodzinach z pokolenia na pokolenie.
Spod rezydencji skierujemy się w stronę Parku St. James’a w poszukiwaniu wiewiórek, bo właśnie z tego słynie to miejsce.
Powoli będziemy zbliżać się do symbolu Londynu – Big Bena. Położony jest on tuż nad Tamizą, a po drugiej stronie widać London Eye – koło ma wysokość 135 metrów, a jego pełen obrót trwa około 30 minut! Przejażdżki nie planujemy, ale na pewno zdjęcie z diabelskim młynem w tle odhaczymy.
Kolejnymi na naszej liście są place Trafalgar i Piccadily Circus, stąd na pewno odbijemy obejrzeć M&M World i Chinatown. Wypatrzyliśmy, że okolicach Soho znajduje się kilka wegańskich miejscówek, do których z pewnością zajrzymy. Najedzeni udamy się w stronę London Bridge. Na tym etapie będziemy oddalać się od Tamizy w stronę Oxford Street, po drodze zahaczając o streetwearowe sklepy m.in. Supreme, które są na naszej liście must have’ów do odwiedzenia podczas tego wyjazdu. Podążając śladami Sherlocka Holmsa, przejdziemy przez Baker Street kierując się na Camden Town – właśnie tam planujemy spędzić sobotnią noc. Camden Town jest dzielncą mocno alternatywną, pełną kolorów, streetartu i niepokornych dusz. Poniżej znajdziecie naszą zgrubną trasę, bo nigdy nie wiadomo, w którym momencie zawędrujemy w inną uliczkę. Takie trasy robimy przede wszystkim po to, aby zoptymalizować ilość miejsc, w których chcielibyśmy się znaleźć w tak krótki czasie. Oczywiście ani na chwilę nie schodzimy pod ziemię, bo szkoda tracić „widoków” na rzecz metra. Jednak na pewno przy przemieszczaniu się między jedną dzielnicą a drugą skusimy się na podróż na górze czerwonego autobusu.
Niedziela – szał zakupów Do 11:00 musimy się wymeldować z pokoju, jednak planujemy pobudkę ponownie w okolicach 9 i szybkie wyjście na miasto. Czeka nas odwiedzenie targu Portobello, po drodze miniemy dzielnice Nothing Hill – ponoć można tam znaleźć świetne second-handy… muzyczne! Jeżeli pogoda będzie sprzyjać przespacerujmy się Hyde Parkiem i będziemy podążać w kierunku ulic, gdzie nie trudno ulec zakupowemu szaleństwu. W okolicach New Bond znajdują się sklepy światowych projektantów, a na Oxford Street Primarki i inne sieciówki. Nie możemy się doczekać świątecznych dekoracji, które z pewnością będą już obecne na tej długiej (2,4 km) ulicy. No i cóż, koło 14:00 lądujemy na przystanku w oczekiwaniu na busa lotniskowego.
Tak planujemy spędzić najbliższe 48h. Po naszym powrocie spodziewajcie się relacji, masy zdjęć i adresów z dobrym jedzeniem. Jeśli znacie jakieś fajne miejsce, które powinniśmy zobaczyć, a zabrakło jego na naszej liście – dajcie znać w komentarzach. Udanego weekendu!
O naszym weekendzie w Amsterdamie mogliście przeczytać niedawno w tym poście. Nasz pobyt był typowo weekendowy – w piątek wystartowaliśmy, a wróciliśmy po południu w niedzielę. To takie standardowe 48 godzin w naszym wykonaniu, podczas których intensywnie eksplorujemy miasto. Czy opłaca się wyjechać na weekend? Co jest największym kosztem? Ile kosztuje weekend w Amsterdamie? No właśnie – trochę kosztuje. Samolot dwa razy tańszy od autobusu Bilety kupowaliśmy jakoś w czerwcu, czyli mniej …
Z Norwegią niespecjalnie było nam po drodze. Zazwyczaj nie myśleliśmy o tym kierunku bo: a – drogo, b – zimno, c – nie czuliśmy zajawki. Z drugiej strony, gdy w końcu kupiliśmy bilety na weekend, to musieliśmy finalnie zmienić plany. Zamiast do Norwegii pojechaliśmy do Wrocławia. W końcu będąc na Islandii, zajaraliśmy się tym innym klimatem i po pierwszym dniu kupiliśmy bilety na kolejny trip na północ. Trochę mieliśmy strachów w głowie, czy taki krótki weekend będzie się …
Pobudki o 5 rano są naprawdę przerażające. Tak wczesną godzinę może jedynie zrekompensować myśl, że właśnie wyrusza się w kolejną podróż! Nie da się ukryć, że byliśmy już spragnieni wyjazdu, bo od poprzedniej podróży minęło ponad 1,5 miesiąca. Leniwie zwlekliśmy się z łóżka i po chwili siedzieliśmy w samochodzie do Gdańska, skąd odlatywaliśmy do Liverpoolu. W ciągu 3 dni pokonaliśmy sporo kilometrów, bo nasz wypad wyglądał następująco – w czwartek po 13 zameldowaliśmy się …
Colosseum i Forum Romanum Budzimy się w ciemnym pokoju i trudno stwierdzić, czy to środek nocy czy już południe. Okiennice tak skutecznie zatrzymują światło, że dopiero podchodząc do okna dostrzegamy błękitne niebo i mocne promienie słońca – to będzie idealny dzień na zwiedzanie Rzymu! Włosi nie jadają wielkich śniadań, więc odpuszczamy poszukiwania knajpy i od razu ruszamy, jak poprzedniego wieczoru, w kierunku Colosseum. Na początek idziemy na górę, na której 2 lata temu robiliśmy całkiem fajne …
48h w Londynie
Mamy piątek 13-tego i z tej okazji ruszamy na podbój Londynu. Mamy nadzieję, że żaden czarny kot nie przebiegnie przed dziobem samolotu i spokojnie dolecimy na miejsce. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem (a pójdzie!) to o 23:00 zaczerpniemy londyńskiego powietrza. W tej chwili za pewne przechodzimy przez odprawę bagażową, a Was zapraszamy do szybkiego przeglądu naszych planów na najbliższe 48h.
Piątek – bal na Soho
Sobota – maraton w Londynie
Po nocnych przygodach na Soho mamy w planach pobudkę przed 9, śniadanie i lecimy obejrzeć uroczystą zmianę warty pod Buckingham Palace. Jest to oficjalna rezydencja brytyjskich władców od 1837 roku, a obecnie siedziba królowej Elżbiety II. To własnie tutaj macie okazję zrobić sobie zdjęcie z panami we włochatych, czarnych czapkach („bearskins”) – czapki ważą 665 gramów i przekazywane są w rodzinach z pokolenia na pokolenie.
Spod rezydencji skierujemy się w stronę Parku St. James’a w poszukiwaniu wiewiórek, bo właśnie z tego słynie to miejsce.
Powoli będziemy zbliżać się do symbolu Londynu – Big Bena. Położony jest on tuż nad Tamizą, a po drugiej stronie widać London Eye – koło ma wysokość 135 metrów, a jego pełen obrót trwa około 30 minut! Przejażdżki nie planujemy, ale na pewno zdjęcie z diabelskim młynem w tle odhaczymy.
Kolejnymi na naszej liście są place Trafalgar i Piccadily Circus, stąd na pewno odbijemy obejrzeć M&M World i Chinatown. Wypatrzyliśmy, że okolicach Soho znajduje się kilka wegańskich miejscówek, do których z pewnością zajrzymy. Najedzeni udamy się w stronę London Bridge. Na tym etapie będziemy oddalać się od Tamizy w stronę Oxford Street, po drodze zahaczając o streetwearowe sklepy m.in. Supreme, które są na naszej liście must have’ów do odwiedzenia podczas tego wyjazdu. Podążając śladami Sherlocka Holmsa, przejdziemy przez Baker Street kierując się na Camden Town – właśnie tam planujemy spędzić sobotnią noc. Camden Town jest dzielncą mocno alternatywną, pełną kolorów, streetartu i niepokornych dusz. Poniżej znajdziecie naszą zgrubną trasę, bo nigdy nie wiadomo, w którym momencie zawędrujemy w inną uliczkę. Takie trasy robimy przede wszystkim po to, aby zoptymalizować ilość miejsc, w których chcielibyśmy się znaleźć w tak krótki czasie. Oczywiście ani na chwilę nie schodzimy pod ziemię, bo szkoda tracić „widoków” na rzecz metra. Jednak na pewno przy przemieszczaniu się między jedną dzielnicą a drugą skusimy się na podróż na górze czerwonego autobusu.
Niedziela – szał zakupów
Do 11:00 musimy się wymeldować z pokoju, jednak planujemy pobudkę ponownie w okolicach 9 i szybkie wyjście na miasto. Czeka nas odwiedzenie targu Portobello, po drodze miniemy dzielnice Nothing Hill – ponoć można tam znaleźć świetne second-handy… muzyczne! Jeżeli pogoda będzie sprzyjać przespacerujmy się Hyde Parkiem i będziemy podążać w kierunku ulic, gdzie nie trudno ulec zakupowemu szaleństwu. W okolicach New Bond znajdują się sklepy światowych projektantów, a na Oxford Street Primarki i inne sieciówki. Nie możemy się doczekać świątecznych dekoracji, które z pewnością będą już obecne na tej długiej (2,4 km) ulicy. No i cóż, koło 14:00 lądujemy na przystanku w oczekiwaniu na busa lotniskowego.
Tak planujemy spędzić najbliższe 48h. Po naszym powrocie spodziewajcie się relacji, masy zdjęć i adresów z dobrym jedzeniem. Jeśli znacie jakieś fajne miejsce, które powinniśmy zobaczyć, a zabrakło jego na naszej liście – dajcie znać w komentarzach. Udanego weekendu!
Powiązane posty
Jeden komentarz “48h w Londynie”
Pingback: Jeden dzień w Londynie - Small Travellers
Podobne posty
Ile kosztuje weekend w Amsterdamie?
O naszym weekendzie w Amsterdamie mogliście przeczytać niedawno w tym poście. Nasz pobyt był typowo weekendowy – w piątek wystartowaliśmy, a wróciliśmy po południu w niedzielę. To takie standardowe 48 godzin w naszym wykonaniu, podczas których intensywnie eksplorujemy miasto. Czy opłaca się wyjechać na weekend? Co jest największym kosztem? Ile kosztuje weekend w Amsterdamie? No właśnie – trochę kosztuje. Samolot dwa razy tańszy od autobusu Bilety kupowaliśmy jakoś w czerwcu, czyli mniej …
Weekend w Norwegii – jak zrobić to tanio?
Z Norwegią niespecjalnie było nam po drodze. Zazwyczaj nie myśleliśmy o tym kierunku bo: a – drogo, b – zimno, c – nie czuliśmy zajawki. Z drugiej strony, gdy w końcu kupiliśmy bilety na weekend, to musieliśmy finalnie zmienić plany. Zamiast do Norwegii pojechaliśmy do Wrocławia. W końcu będąc na Islandii, zajaraliśmy się tym innym klimatem i po pierwszym dniu kupiliśmy bilety na kolejny trip na północ. Trochę mieliśmy strachów w głowie, czy taki krótki weekend będzie się …
Kadry z Manchesteru
Pobudki o 5 rano są naprawdę przerażające. Tak wczesną godzinę może jedynie zrekompensować myśl, że właśnie wyrusza się w kolejną podróż! Nie da się ukryć, że byliśmy już spragnieni wyjazdu, bo od poprzedniej podróży minęło ponad 1,5 miesiąca. Leniwie zwlekliśmy się z łóżka i po chwili siedzieliśmy w samochodzie do Gdańska, skąd odlatywaliśmy do Liverpoolu. W ciągu 3 dni pokonaliśmy sporo kilometrów, bo nasz wypad wyglądał następująco – w czwartek po 13 zameldowaliśmy się …
Zwiedzanie Rzymu – część II
Colosseum i Forum Romanum Budzimy się w ciemnym pokoju i trudno stwierdzić, czy to środek nocy czy już południe. Okiennice tak skutecznie zatrzymują światło, że dopiero podchodząc do okna dostrzegamy błękitne niebo i mocne promienie słońca – to będzie idealny dzień na zwiedzanie Rzymu! Włosi nie jadają wielkich śniadań, więc odpuszczamy poszukiwania knajpy i od razu ruszamy, jak poprzedniego wieczoru, w kierunku Colosseum. Na początek idziemy na górę, na której 2 lata temu robiliśmy całkiem fajne …