Small Travellers Small Travellers
  • Slow life
  • Slow travel
    • Świat
      • Chiny
      • Indie
      • Indonezja
      • Izrael
      • Jordania
      • Kambodża
      • Malezja
      • Maroko
      • Tajlandia
      • Tanzania
      • USA
      • Wietnam
      • ZEA
    • Europa
      • Anglia
      • Hiszpania
      • Holandia
      • Islandia
      • Niemcy
      • Norwegia
      • Polska
      • Portugalia
      • Szwecja
      • Włochy
    • Warszawa
      • Jedzenie
      • Miejscówki
  • Slowletter
  • O nas
  • Współpraca
  • Sklep

Co nas zaskoczyło w Indiach

Napisane przez Small Travellers w 10 maja 2016

Mija już prawie drugi miesiąc od naszego wyjazdu do Indii. Po powrocie pytano nas, jak było, a pierwsza nasza myśl brzmiała: dziwnie. Do teraz, kiedy opowiadamy o tym kraju, nadal wiele rzeczy zaskakuje nie tylko słuchaczy, ale i nas. Pobyt tam to duży szok kulturowy, z którym powoli się oswaja. Masa kontrastów i zaskoczeń na każdym kroku.

Wysokie kary za okazywanie uczuć
Wybierając się do Indii, szczególnie w miejsca rzadziej odwiedzane przez turystów, lepiej zaniechać publicznego okazywania uczuć partnerowi. W hinduskim Kodeksie Karnym istnieje zapis mówiący, że publiczne okazywanie uczuć jest karane grzywną bądź karą więzienia. Ten przepis nie jest doprecyzowany i może być różnie interpretowany przez policję. Takie zachowanie uważane jest za zachętę do praktyk przedmałżeńskich, które w tej kulturze nie są tolerowane. Kiedyś przeczytaliśmy, że taka grzywna może wynieść nawet 100 tys. złotych. Na ulicach Bangalor faktycznie trudno było dostrzec zakochane pary. Zauważyliśmy, że bardzo dużo par ukrywa się w miejskich parkach i dopiero tam decyduje się na okazanie sobie uczuć.

Przytuleni mężczyźni
Idąc głównymi ulicami Bangalor co chwilę spotykaliśmy mężczyzn, którzy rozweseleni szli w mocnym uścisku. W zasadzie to oni wyglądali, jak te zakochane pary, które są tak nielegalne. Okazało się, że jest to wyraz szacunku i przyjaźni między panami. Oczywiście kobiety nie mają prawa do takiego zachowania w miejscach publicznych.

System kastowy
Przynależność do danej kasty następuje automatycznie po urodzeniu. Nie można jej zmienić, ani przez małżeństwo, anie przez wzbogacenie czy zasługi. Bardzo często nazwisko, które się posiada już mówi o przynależności do kasty. Istnieje podział na kasty lepsze i gorsze oparty o działające w hinduizmie pojęcie czystości i nieczystości. Poczucie nieczystości związane jest często z wykonywanym zawodem, gdzie ma się kontakt np. ze zwłokami ludzkimi i zwierzęcymi. Co oznacza, że grabarze uważani są za najbardziej nieczystych i wykluczeni są poza społeczeństwo. Szewc czy pracz uważany jest też za zawód nieczysty, ponieważ obcuje z brudnymi rzeczami. Poza tymi przypadkami większość kast uchodzi za dopuszczalnie czyste. Ogólna zasada systemu kast dotyczy zakazu przyjmowania wody i potraw gotowanych od osób z kast mniej czystych niż własna.

 My spotkaliśmy się z tym, że obsługa hotelu kłaniała nam się, składając przy tym ręce jak do modlitwy. Okazywali w ten sposób szacunek i oddanie. Jeżeli byśmy w taki sam sposób zwrócili się do nich automatycznie spadlibyśmy w hierarchii i stracili szacunek.

Ręka czysta i nieczysta
Przy okazji postu o jedzeniu w Indiach pisaliśmy o tym, że posiłki spożywa się tam tylko i wyłącznie prawą ręką – czystą ręką. Lewa uznawana jest za nieczystą, ponieważ używana jest w toalecie. Dużym zaskoczeniem było dla nas ujrzenie eleganckich ludzi w garniturach, którzy podczas lunchu stali z talerzami i po prostu jedli ręką.

Hindus prawdy Ci nie powie
Czytaliśmy, że w ich kulturze przyznanie się do niewiedzy jest wręcz niedopuszczalne. Sami doświadczyliśmy tego nie raz na własnej skórze. Hindus zapytany o drogę do danego miejsca bez wahania wskaże kierunek, w którym powinno się iść. Przy tak szybkiej odpowiedzi nawet przez myśl nam nie przeszło, że mógłby wprowadzić nas w błąd. No cóż… Kilka razy zdarzyło się, że pokazywano nam zupełnie inny kierunek, niż ten w którym powinniśmy iść. Mówienie „nie wiem” jest dla nich największym policzkiem. Jadąc do Indii kierujcie się myślą umiesz liczyć, licz na siebie.

Bałagan i brud
Śmieci, śmieci i jeszcze raz śmieci. Kiedy w nocy wjeżdżaliśmy na główną ulicę miasta, a kierowca z dumą powiedział, że to najczystsze miejsce w mieście, byliśmy w szoku. Tu nie chodzi tylko o brak koszów na śmieci, czy systemu do ich wywożenia. Chodzi przede wszystkim o nawyki tych ludzi. Oni nie są nauczeni szanowania przestrzeni publicznej i korzystania ze śmietników. Idą ulicą i wyrzucają wszystko gdzie popadnie bądź siedzą w lokalnej restauracji tuż przy stercie cuchnących, gnijących kokosów. Z zegarkiem na ręku poszukiwaliśmy śmietnika w centrum miasta i zajęło nam to jedynie godzinę…

Alkohol i inne używki
Wiele zależy od regionu. W Indiach znaleźć można miejsca, gdzie alkohol leje się strumieniami a ludzie walczą z alkoholizmem. Z drugiej strony są regiony, w których alkoholu nie dostanie się. Nie zwiedziliśmy całego Bangalor, ale w miejscowych supermarketach nie znaleźliśmy żadnego alkoholu. Palenie papierosów jest postrzegane w Indiach jako bardzo zły nałóg i nie jest zbyt popularne.

System podwójnych cen
Przy wejściach do muzeów czy rezerwatów podawane są dwie ceny – ta dla hindusów i ta dla cudzoziemców. Przykładowo za Safari płaciliśmy 400 Rupi od osoby, a hindusi 100.

Dystans intymny
A raczej jego brak. Magiczna bariera 45 cm w promieniu naszego ciała dla hindusów nie istnieje i wcale nie wydaje im się to dziwne.

Kto pierwszy ten lepszy
Jeżeli dystans intymny nie istnieje, to wyobraźcie sobie kolejki w sklepach czy barach. Jeden hindus dosłownie leży na plecach drugiego i wzajemnie się przekrzykują przy zamawianiu posiłku. W tem podbiega trzeci, rzuca w ekspedienta banknotem i wykrzykuje nazwę dania – ekspedient ze spokojem liczy pieniądze i drukuje potwierdzenie dla rzucającego. Ot sposób na ominięcie kolejki.

Co ciekawe, z każdym dniem pobytu w Indiach zaczyna się przyzwyczajać do ich sposobu bycia, a nawet akceptować pewne zachowania. Nic innego pozostaje w tak dzikim i nieokiełznanym miejscu.

Powiązane posty

  • Wegańskie lokale w BarcelonieWegańskie lokale w Barcelonie
  • Uruchamiam Slowletter!Uruchamiam Slowletter!
  • Weekend w Berlinie – alternatywny przewodnikWeekend w Berlinie – alternatywny przewodnik
  • Ile kosztuje weekend w Kijowie?Ile kosztuje weekend w Kijowie?
Karegorie Indie, Świat.
Share
PreviousCzas na Lanzarote
NextSmaki Indii

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Podobne posty

  • 19 kwietnia 2018

    Ile kosztuje wyjazd do Malezji? – część I

    Planując nasze podróże zawsze korzystamy z excela i próbujemy przewidzieć orientacyjne koszty lub po prostu zmieścić się w określonej wcześniej kwocie. Mamy swoje przyzwyczajenia i preferencje, więc te rozliczenia wydatków są odzwierciedleniem naszych potrzeb. Za każdym razem pisząc post o kasie, zwracamy uwagę, że za pewne da się to zrobić taniej czy sprytniej. Chcemy Wam zajawić z jakimi wydatkami wiążą się podróże, szczególnie te dalsze i pokazać, że może nie warto przepłacać kupując wycieczkę …

  • 13 lutego 2017

    Jeden dzień w Tel Avivie

    Zaczynamy przygodę Do Tel Avivu przyjechaliśmy nocą i w kurtkach ruszyliśmy na spacer po mieście. Poranek za to wita nas słońcem i bezchmurnym niebem. Tuż obok naszego pseudo-tarasu znajduje się drabina, a z niej już tylko krok dzieli nas od partyzanckiego wejścia na dach. Bez dłuższego zastanowienia wchodzimy – widzimy plażę, morze, widzimy szklane domy i widzimy slumsy – takie ot kilka obliczy Tel Avivu. Widok jest niesamowity, ale jesteśmy już głodni …

  • 24 lipca 2018

    Egzotyka w wakacje? Lombok!

    Jadę rowerem do pracy i nagle w mojej głowie pojawia się wspomnienie z wyspy Lombok. Las palm i wzgórza, opuszczone plaże i dym unoszący się z lokalnych warungów. Tak jadę i myślę, że przecież nie pokazaliśmy Wam, jak błogo spędziliśmy kilka dni na tej magicznej i jeszcze mało skomercjalizowanej wyspie. W dodatku właśnie trwa sezon na pobyt na Bali czy Lombok. My byliśmy tam w marcu, w porze deszczowej, jednak miało to swój urok, a kąpiele w ulewie w basenie zapamiętamy …

  • 21 listopada 2018

    Wegetariański przewodnik po Ho Chi Minh City

    Wysiedliśmy na lotnisku w Ho Chi Minh City z lekkim niepokojem. Podczas krótkiego researchu przed przylotem do Wietnamu, przeczytaliśmy, że nie jest to miejsce łatwe dla wegetarian, a co dopiero dla wegan. Nasze doświadczenia z Azją były takie, że faktycznie są miejsca, gdzie trudno nam się zdecydować co tym razem dobrego zejść, ale są i takie gdzie do wyboru mamy 1-2 dania. Od razu możemy napisać – Wietnam jest bardzo przyjazny dla wegetarian! Po pierwsze CHAY …

  • Archiwum
  • Polityka prywatności
© 2022 Small Travellers
  • Slow life
  • Slow travel
    • Świat
      • Chiny
      • Indie
      • Indonezja
      • Izrael
      • Jordania
      • Kambodża
      • Malezja
      • Maroko
      • Tajlandia
      • Tanzania
      • USA
      • Wietnam
      • ZEA
    • Europa
      • Anglia
      • Hiszpania
      • Holandia
      • Islandia
      • Niemcy
      • Norwegia
      • Polska
      • Portugalia
      • Szwecja
      • Włochy
    • Warszawa
      • Jedzenie
      • Miejscówki
  • Slowletter
  • O nas
  • Współpraca
  • Sklep