Po tygodniu spędzonym w Maroko, kiedy siedzieliśmy już w samolocie, powiedzieliśmy sobie, że na pewno szybko nie wrócimy do tego typu krajów. Przez cały wyjazd czuliśmy jakiś taki dyskomfort, brak bezpieczeństwa i niepewność. Może trochę zbudowaliśmy to sobie sami, a może po prostu woleliśmy nie ryzykować spacerów krętymi uliczkami medyny w środku nocy. Minął miesiąc od naszego powrotu i całym sercem tęsknimy za tym miejscem. A kiedy widzimy, że tani linie co chwilę kuszą biletami do Afryki, to aż korci, żeby wrócić tam… i to jak najszybciej! Dla jedzenia, dla klimatu, dla oceanu, zapachu kadzideł, grillowanych owoców morza, miętowej herbaty z toną cukru i placków z mąki i wody.
No to od początku…
Nie planowaliśmy tego wyjazdu, a decyzja zapadła w 2 minuty. Zobaczyliśmy, że za 400 zł od osoby możemy tam polecieć w lipcu, w dodatku w poniedziałek tuż po naszym ślubie. Zdecydowaliśmy się na spędzenie tygodnia w Maroko, chociaż od razu wiedzieliśmy, że to bardzo mało czasu. Żeby pogodzić ze sobą zwiedzenia i odpoczynek postanowiliśmy spędzić 3 dni w Agadirze (turystycznym kurorcie nad Oceanem Atlantyckim). Potem 3 dni w Marrakeszu, a na koniec 2 dni w Taghazout – wiosce surferskiej. W oceanie nie kąpaliśmy się ani razu, w Marrakeszu przy 45 stopniach w cieniu nie szło poruszać się po mieście, a w wiosce surfowały tylko dzieciaki na połamanych deskach. I to wszystko też miało swój urok.
Sprawy techniczne
Noclegi rezerwowaliśmy na Bookingu. W Agadirze spaliśmy w 4* hotelu niedaleko plaży (link), w Marrakeszu w przepięknym Riadzie (typowo marokańskim domu – link) w centrum mediny, a w ostatnie dni oglądaliśmy ocean z apartamentu na skarpie, położonego tuż nad wodą (link). Wszystkie te miejsca mocno polecamy. W Marrakeszu każdy wieczór spędzaliśmy na dachu Riadu, podziwiając zachodzące nad dachami budynków słońce, a w Taghazout wspaniale jadło się śniadania na tarasie z widokiem na plaże i ocean. Pomiędzy miastami poruszaliśmy się komunikacją miejską i korzystaliśmy z lokalnych taksówek.
Tanio, znaczy ile?
Rzeczy na tydzień spakowaliśmy w plecaki, które są odpowiednikiem małego bagażu podręcznego w Wizzair. Po powrocie okazało się, że mogliśmy spokojnie wziąć z 3 bluzki mniej. W Agadirze przydała się bluza, ze względu na chłodny wiatr znad oceanu, natomiast w Marrakeszu wszystko to co było lekkie i przewiewne, ale odpowiednio zakrywało ciało (ramiona i kolana u kobiet). Już niedługo pojawi się na blogu więcej konkretów o kuchni, o każdym z poszczególnych miejsc, które odwiedziliśmy i o tym ile może kosztować taki tydzień w Maroko. Jak tylko zobaczycie bilety lotnicze za 200 – 400 zł, to nie zastanawiajcie się i kupujcie. Warto!
Drugi dzień w Bangkoku – budzimy się w ciemny pokoju i w zasadzie nie wiemy, czy to noc, czy jet lag nie pozwala spać. Równie dobrze może być to środek dnia. Niepewnie wystawiamy głowę z hotelu w poszukiwaniu śniadania i wychodząc na Khao San Road wiemy, że to kolejna z jej twarzy. W słońcu mieni się beton, a po wczorajszej imprezie, kiczowatych bazarach i łóżkach do masażu ani śladu. Gdzieniegdzie stoją jedynie taksówkarze gotowi w „ekstra” cenie przewieść …
Spędziliśmy 5 dni w Szanghaju i każdego dnia odkrywaliśmy coś nowego i zaskakującego. W tym czasie udało nam się poznać różne oblicza tego miasta i jego mieszkańców. Na początek dzielimy się listą 20 ciekawostek o Szanghaju, które nas zaskoczyły podczas ostatniej wizyty. 1. Tanie taksówki i komunikacja miejska Przyjazd 1,5 godziny 2 liniami metra za niecałe 4 złote? A może taksówka za 15 minut jazdy w podobnej …
Świat powoli otwiera się i egzotyczne kierunku, które kuszą szczególnie zimą, zaczynają znowu być dostępne. Podróżowanie w 2022 roku poza Europę do najprostszych nie należy, ale wszystko jest do przejścia! Po półtora roku Bali znowu jest otwarte dla turystów, choć wymaga to trochę zachodu i włożonych pieniędzy. Przylecieliśmy na Bali w październiku 2021 roku i od tego czasu zasady wjazdu zdążyły zmienić się kilkanaście razy. Wpis, który czytasz jest …
Cześć Jerozolima Po trzech dniach w Tel Avivie wsiadamy w dobrze nam już znany bus sieci Egged i po jednej godzinie, 16 szekli lżejsi, jesteśmy na Dworcu Głównym w Jerozolimie. Nie wiadomo, czy to przez to ile się naczytaliśmy mamy takie odczucie, ale faktycznie jest jakoś inaczej. Od razu w oczy wpadają nam ortodoksyjni Żydzi z bujnymi brodami, długimi pejsami i czarnymi kapeluszami. Dookoła więcej ludzi z bronią, a słońce świeci jakby słabiej. Kierujemy …
Wracamy do Maroko i to jak najszybciej!
Po tygodniu spędzonym w Maroko, kiedy siedzieliśmy już w samolocie, powiedzieliśmy sobie, że na pewno szybko nie wrócimy do tego typu krajów. Przez cały wyjazd czuliśmy jakiś taki dyskomfort, brak bezpieczeństwa i niepewność. Może trochę zbudowaliśmy to sobie sami, a może po prostu woleliśmy nie ryzykować spacerów krętymi uliczkami medyny w środku nocy. Minął miesiąc od naszego powrotu i całym sercem tęsknimy za tym miejscem. A kiedy widzimy, że tani linie co chwilę kuszą biletami do Afryki, to aż korci, żeby wrócić tam… i to jak najszybciej! Dla jedzenia, dla klimatu, dla oceanu, zapachu kadzideł, grillowanych owoców morza, miętowej herbaty z toną cukru i placków z mąki i wody.
No to od początku…
Nie planowaliśmy tego wyjazdu, a decyzja zapadła w 2 minuty. Zobaczyliśmy, że za 400 zł od osoby możemy tam polecieć w lipcu, w dodatku w poniedziałek tuż po naszym ślubie. Zdecydowaliśmy się na spędzenie tygodnia w Maroko, chociaż od razu wiedzieliśmy, że to bardzo mało czasu. Żeby pogodzić ze sobą zwiedzenia i odpoczynek postanowiliśmy spędzić 3 dni w Agadirze (turystycznym kurorcie nad Oceanem Atlantyckim). Potem 3 dni w Marrakeszu, a na koniec 2 dni w Taghazout – wiosce surferskiej. W oceanie nie kąpaliśmy się ani razu, w Marrakeszu przy 45 stopniach w cieniu nie szło poruszać się po mieście, a w wiosce surfowały tylko dzieciaki na połamanych deskach. I to wszystko też miało swój urok.
Sprawy techniczne
Noclegi rezerwowaliśmy na Bookingu. W Agadirze spaliśmy w 4* hotelu niedaleko plaży (link), w Marrakeszu w przepięknym Riadzie (typowo marokańskim domu – link) w centrum mediny, a w ostatnie dni oglądaliśmy ocean z apartamentu na skarpie, położonego tuż nad wodą (link). Wszystkie te miejsca mocno polecamy. W Marrakeszu każdy wieczór spędzaliśmy na dachu Riadu, podziwiając zachodzące nad dachami budynków słońce, a w Taghazout wspaniale jadło się śniadania na tarasie z widokiem na plaże i ocean. Pomiędzy miastami poruszaliśmy się komunikacją miejską i korzystaliśmy z lokalnych taksówek.
Tanio, znaczy ile?
Powiązane posty
2 komentarze do “Wracamy do Maroko i to jak najszybciej!”
Speedway Girl
Ale cudowne miejsca. To fakt, że czasami jest tam niebezpiecznie, ale chyba dla takich widoków warto wracać?
Small Travellers
zdecydowanie tak!
Podobne posty
Drugi dzień w Bangkoku
Drugi dzień w Bangkoku – budzimy się w ciemny pokoju i w zasadzie nie wiemy, czy to noc, czy jet lag nie pozwala spać. Równie dobrze może być to środek dnia. Niepewnie wystawiamy głowę z hotelu w poszukiwaniu śniadania i wychodząc na Khao San Road wiemy, że to kolejna z jej twarzy. W słońcu mieni się beton, a po wczorajszej imprezie, kiczowatych bazarach i łóżkach do masażu ani śladu. Gdzieniegdzie stoją jedynie taksówkarze gotowi w „ekstra” cenie przewieść …
20 ciekawostek o Szanghaju
Spędziliśmy 5 dni w Szanghaju i każdego dnia odkrywaliśmy coś nowego i zaskakującego. W tym czasie udało nam się poznać różne oblicza tego miasta i jego mieszkańców. Na początek dzielimy się listą 20 ciekawostek o Szanghaju, które nas zaskoczyły podczas ostatniej wizyty. 1. Tanie taksówki i komunikacja miejska Przyjazd 1,5 godziny 2 liniami metra za niecałe 4 złote? A może taksówka za 15 minut jazdy w podobnej …
Bali – jak dostać się tam w 2022 roku?
Świat powoli otwiera się i egzotyczne kierunku, które kuszą szczególnie zimą, zaczynają znowu być dostępne. Podróżowanie w 2022 roku poza Europę do najprostszych nie należy, ale wszystko jest do przejścia! Po półtora roku Bali znowu jest otwarte dla turystów, choć wymaga to trochę zachodu i włożonych pieniędzy. Przylecieliśmy na Bali w październiku 2021 roku i od tego czasu zasady wjazdu zdążyły zmienić się kilkanaście razy. Wpis, który czytasz jest …
Jerozolima – co zobaczyć
Cześć Jerozolima Po trzech dniach w Tel Avivie wsiadamy w dobrze nam już znany bus sieci Egged i po jednej godzinie, 16 szekli lżejsi, jesteśmy na Dworcu Głównym w Jerozolimie. Nie wiadomo, czy to przez to ile się naczytaliśmy mamy takie odczucie, ale faktycznie jest jakoś inaczej. Od razu w oczy wpadają nam ortodoksyjni Żydzi z bujnymi brodami, długimi pejsami i czarnymi kapeluszami. Dookoła więcej ludzi z bronią, a słońce świeci jakby słabiej. Kierujemy …