Morze Martwe w lutym
Rok temu spędziliśmy tydzień w Izraelu. Jednym z obowiązkowych punktów naszego wyjazdu był wypad nad Morze Martwe. Zdecydowanie polecamy Wam odwiedzić Morze Martwe w lutym, kiedy u nas szaleje jeszcze zima. Bo co może być fajniejszego, niż zrzucenie ubrań i kąpiel w wodzie o przyjemnej temperaturze? Dla przypomnienia jaki klimat panuje w Izraelu zimą przypominamy ten, ten i ten post.
Dojazd
Nad Morze Martwym jest kilkanaście zagospodarowanych punktów, w których można się zatrzymać. Na początku myśleliśmy, żeby wybrać jakąś „dziką plażę”, jednak przeczytaliśmy, że jest to niebezpiecznie. Znane są przypadki zaginięcie osób spacerujących po dzikich miejscach. Jest to związane z licznymi uskokami przysłoniętymi piaskiem…
W rezultacie zdecydowaliśmy się na plażę w Ein Bokek. Mieliśmy pecha i niestety większość plaży była w remoncie. Już byliśmy pogodzeni z tym, że musimy szukać innego miejsca, ale okazało się, że jedna z plaż hotelowych była w tym czasie dostępna. Nad Morze Martwe dojechaliśmy autobusem z Jerozolimy – podróż trwała ponad 2 godziny, zapłaciliśmy coś w okolicach 40 złotych. Ein Bokek to „kurort”, w którym jest dosłownie kilka hoteli, McDonald’s i sklepiki z pamiątkami.
Które miejsce wybrać
Na tej stronie – klik – znajdziecie wszystkie przydatne informacje o plażach nad Morzem Martwym. Polecamy posiłkować się tym przy wyborze miejsca. Uwaga – wstęp na niektóre plaże jest płatny.
Morze Martwe w lutym
Kiedy wysiedliśmy z autobusu aura wydała nam się niezbyt przyjazna. Znaleźliśmy się na jakieś pustyni, trochę pośrodku niczego. Powietrze miało jakąś taką dziwną gęstość i widzieliśmy jakby przez mgłę. Lustro wody znajduje się w najniższym punkcie ziemi, czyli 422 m p.p.m. i ciągle się obniża! W związku z dużym zasoleniem wody, nie ma tam praktycznie organizmów żywych i tak właśnie się czuliśmy. Tak jakby ktoś zawiesił nas w próżni. „Morze martwe naprawdę jest martwe!” – brzmiało w naszych głowach. A mistycyzmu dodawało to, że pomijając kilka osób, to na całej plaży byliśmy sami.
Byliśmy podekscytowani i nie mogliśmy się doczekać wejścia do wody i tego uczucia unoszenia się na niej. Rzeczywiście wrażenia były niesamowite, a unoszenie się na wodzie to niezapomniane przeżycie! Niestety zamiast maseczki z błota musieliśmy się zadowolić solnym peelingiem. W rejonach Ein Bokek nie występowało to „słynne” błotko.
Na plażach występują liczne instrukcje jak „używać” wody. I tak lepiej unikać wchodzenia ze świeżymi ranami, nie leżeć na brzuchu, nie wbiegać do wody, a na wypadek dostania się jej do oka zamiast tarcia, należy szybko mrugać. Na plaży znajdziecie przebieralnie, toalety i obowiązkowe prysznice.
Czy odwiedzić Morze Martwe będąc w Izraelu? Obowiązkowo!