Gdy podjęliśmy decyzję o miesięcznym wyjeździe do Azji, tylko z bagażem podręcznym, ani przez chwilę nie przyszło mi do głowy, że kwestia kosmetyków i pielęgnacji będzie stanowiła problem. Dopiero z czasem, po kilkunastu pytaniach na Instagramie, zdałam sobie sprawę, że może to być temat, który spędza sen z powiek wielu osobom. Co w ogóle spakować do kosmetyczki, żeby nie przesadzić? Jak radzić sobie z klimatyzacją, słoną wodą i brudem? W końcu jak dbać o cerę w podróży, “nie tracąc” na to zbyt wiele czasu.
Zacznę od tego, jak ja w ogóle dbam na codzień o moją cerę. Niejednokrotnie dostawałam pytania o to, co robię, że ona tak wygląda jak wygląda. Uwierzcie, nie jest idealna, a zarazem mam wrażenie, że nigdy nie była w tak dobrej kondycji – no dobra, nigdy mam na myśli od jakiegoś 14 roku życia, a wypada tu zaznaczyć, że mam 29 lat. Moim podstawowym założeniem, które przydaje się przy częstym podróżowaniu, jest posiadanie tylko niezbędnych kosmetyków, ale dobrej jakości (co nie znaczy, że drogich).
Po pierwsze koreańska pielęgnacja
Od blisko dwóch lat (nawet nie wiem, kiedy to zleciało!) dbam o twarz zgonie z wyznacznikami koreańskiej pielęgnacji. Na początku jak o tym przeczytałam przestraszyłam się i pomyślałam “o matko! 10 etapów?! Po co mi tyle kosmetyków?!”. Podeszłam do tematu standardowo, czyli eksperymentalnie. Dokupiłam to czego mi brakowało, jednak w najtańszych wersjach, żeby sprawdzić, czy w ogóle podpasuje mi ten sposób. Po miesiącu nie wyobrażałam sobie już innego dbania o twarz, a etapy ograniczyłam do tego co jest mi niezbędne.
Wieczorem, jeśli byłam pomalowana, używam olejku do demakijażu
Następnie myję twarz żelem na bazie wody
Po tym wycieram delikatnie twarz i ją tonizuję – nie używam wacików, tylko nakładam tonik prosto na twarz
Obowiązkowo smaruję buzię serum (średnio zużywam jedno w 6 miesięcy)
Na koniec krem pod oczy i krem mocno nawilżający do twarzy
Rano pomijam krok 1 i 4.
Dodatkowo 1-2 razyw w tygodniu robię peeling twarzy. Raz w tygodniu maseczkę w płachcie lub nawilżającą.
TIP PODRÓŻNICZY: W podróż zabieram ze sobą małe opakowanie żelu, buteleczkę toniku, próbki serum, które dostaję podczas zakupów i próbki kremu. Podczas miesięcznego wyjazdu, jak skończyły się próbki, to kupiliśmy krem na miejscu, w dodatku koreański za śmieszne pieniądze. Zamiast słodzić kawę czy herbatę, zabieram ze sobą torebkę cukru i robię z niej peeling – dodaję cukier do żelu do twarzy.
Po drugie minimalny makijaż
Nie przeżywałam nigdy fazy 15 warstw makijażu na mojej buzi, jednak jak zaczęłam przygodę z podkładem, to trudno było mi z tego zrezygnować. Ponad rok temu z dnia na dzień przestał po prostu go używać i totalnie nie wiem po co robiłam to przez tyle lat. Za to moim odkryciem tego roku jest krem lekko brązujący, w dodatku z SPF40 od Origins. Rano po zastosowaniu kremu nawilżającego nakładam go na twarz i to wystarczy. Do tego lekki podkład micelarny. Tuszu do rzęs też nie używam, lubię jedynie podkreślić brwi.
TIP PODRÓŻNICZY: Ochrona i równy koloryt buzi, czyli dwa w jednym – jedyne czego używam podczas podróży to właśnie ten krem z Origins.
Dobre składniki
Tak jak wspomniałam na początku – staram się wybierać dobrej jakości kosmetyki, fajnie jak są roślinne. Nie znaczy to jednak, że muszą być drogie. Mój ulubiony tonik i krem pod oczy to produkty z Ziaji. Na początku zakochałam się w zachwalanym, roślinnym kremie Resbio, ale z czasem zauważyłam, że mi nie pasuje. Staram się unikać tego co reklamowane jest masowo na Instagramie, bo nie wierzę, że wszystko jest dla wszystkich dobre. Kremy do twarzy obowiązkowo nawilżający, najczęściej koreański i kupowany na promocjach. Ważne, żeby w składzie kosmetyków nie było alkoholu.
TIP PODRÓŻNICZY: Kiedyś zapomniałam kremu do twarzy, a miałam ze sobą olej kokosowy do ciała. To jest idealny kosmetyk 2 w 1. Na dłuższą metę przy codziennej pielęgnacji mi nie służy, ale w podróży na pewno nie zaszkodzi, a to zawsze o jedną rzecz do zabrania mniej.
Obowiązkowo – filtry
Mam to szczęście, że mam śniadą karnację i z reguły opalam się od razu na brązowo. I znowu, błędami młodości było ignorowanie używania kremów z filtrem. Teraz przez cały rok używam tego kremu z SPF40, a gdy plażujemy, czy mam spędzić dużo czasu na słońcu to wybieram krem z SPF50. W dodatku 3-4 razy dziennie kremuje twarz ponownie. Staram się też nie opalać za bardzo twarzy, chociaż czasem się skuszę.
TIP PODRÓŻNICZY: Od kilku lat, jak gdzieś wyjeżdżamy, używam produktu Ziaja SPF50 w opakowaniu 50ml i jestem z niego bardzo zadowolona.
Jedzenie jest ważne
Mam wrażenie, że bardzo pozytywny wpływ na moją cerę ma to, że jemy bardzo dużo warzyw i trochę owoców. Dodatkowo, kiedy trzymamy się 100% diety wegańskiej jest najlepiej, bo nie spożywamy okazjonalnie nabiału. Nie mam zamiaru namawiać nikogo do niejedzenia mięsa, ale zachęcam, żeby jeść więcej warzyw.
Zachowanie dobrego jedzenia w podróży nie zawsze jest łatwe. Jednak taki kierunek jak Azja południow-wschodnia naprawdę sprzyja temu, żeby jeść owoce i warzywa.
Woda, woda, woda
Jestem trochę uzależniona od wody. 3 litry to minimum dziennie tego ile piję. Czasem jak mam dość smaku wody, to dodaję laskę cynamonu albo zioła.
TIP PODRÓŻNICZY: Zawsze mam ze sobą butelkę z filtrem. Dzieki temu nie wydaję majątku na wodę butelkowaną, mogę spokojnie taką butelkę wziąć ze sobą do samolotu, no i środowisko mniej cierpi (bo nie używam kolejnej plastikowej, jednorazowej butelki).
Dbam o to na czym kładę buzię
Unikam poliestru jak ognia. Jak pościel, to tylko bawełniana i prana min raz w tygodniu, w wakacje, gdy jest gorąco to i częściej.
TIP PODRÓŻNICZY: Zawsze warto wziąć ze sobą poszewkę na poduszkę albo chustę, szczególnie jeśli planujemy spać w hostelu czy nocnym autobusie. Dzięki temu buzia będzie dotykała czystej tkaniny.
Staram się znaleźć dosłownie chwilę
Rytuały pielęgnacji twarzy weszły mi w krew, więc nawet bardzo zmęczona, po imprezie czy zaśnięciu na kanapie, nie wyobrażam sobie pójścia spać bez tej krótkiej pielęgnacji (z ręka na sercu to trwa 4 minuty). Jednak czasem zrobienie maseczki mnie przerasta, bo trzeba czekać, bo już późno, bo trzeba będzie jeszcze zmywać i milion innych wymówek. I wiecie co, to jest okej!
TIP PODRÓŻNICZY: Szukam okazji. Lecimy samolotem? Zostawię sobie pod ręką mokre chusteczki i maseczkę w płachcie. Nic mnie wtedy nie rozprasza i mogę spokojnie 20 minut posiedzieć z zamkniętymi oczami.
Macie jakieś swoje sprawdzone sposoby na pielęgnacje cery w podróży? Podzielcie się Waszymi wskazówkami i dajcie znać też co myślicie o moich sposobach!
Coraz więcej twórców wypuszcza w świat swoje produkty, które fantastycznie mogą się sprawdzić, jako świąteczny prezent. Taki e-prezent można bliskiej osobie dostarczyć na kilka sposobów, przykładowo: Wysłać w mailu wraz z dedykacją do osoby obdarowywanej Wrzucić na pendrive, świątecznie go zapakować i położyć pod choinką Wrzucić na pulpit (jeśli ma się dostęp do komputera) do folderu Prezent W tym poście dzielę się z Wami, ciekawymi, z mojej perspektywy, e-produktami różnych twórców, które …
Rok temu rzuciliśmy sobie wyzwanie – rok 2015 rokiem weekendowych podróży po Europie. Tanie latanie, intensywne zwiedzanie i dużo dobrego jedzenia. W ostatnim poście w tym roku zabieramy Was w podróż po naszych wspomnieniach. Styczeń Mówią, że poniedziałek w ostatnim pełnym tygodniu stycznia jest najbardziej depresyjnym poniedziałkiem w ciągu roku. Tak zwany Blue Monday został wyznaczony za pomocą wzoru matematycznego, uwzględniającego czynniki meteorologiczne (krótki dzień), psychologiczne …
Jako, że w naszym duecie mamy serca rozdarte pomiędzy dwie różne drużyny piłkarskie, sprawiedliwości musi stać się zadość i lecimy na mecz Manchesteru United. Na meczu FC Barcelony byliśmy w kwietniu. W zasadzie decyzja podjęta była już dawno, dawno, dawno temu – pewnie w jakimś 98 roku, kiedy to Tomasz zrozumiał, że bez względu na to co będzie się działo, będzie ich wiernym fanem. Wierni kibice, w liczbie dwóch, karty …
My – mail podróżnicy podróżujący z plecakiem i czapkami z daszkiem na głowach. Mamy mapy, ale takie nasze. Tworzymy swoje przewodniki – z wegańskimi knajpami, niestandardowymi miejscówkami i masą miejsc ze sztuką i ubraniami kultury ulicznej. Po uliczkach miast poruszamy się intuicyjnie, instynktownie, na przekór tłumowi podążającemu do barokowej katedry, czy ku średniowiecznym ruinom. To nie ignorancja – po prostu nie tego szukamy… Szukamy nowości, świeżości i inspiracji. Inspiracji do pracy, nowych podróży i do tego co po prostu kochamy …
Dbanie o cerę w podróży
Gdy podjęliśmy decyzję o miesięcznym wyjeździe do Azji, tylko z bagażem podręcznym, ani przez chwilę nie przyszło mi do głowy, że kwestia kosmetyków i pielęgnacji będzie stanowiła problem. Dopiero z czasem, po kilkunastu pytaniach na Instagramie, zdałam sobie sprawę, że może to być temat, który spędza sen z powiek wielu osobom. Co w ogóle spakować do kosmetyczki, żeby nie przesadzić? Jak radzić sobie z klimatyzacją, słoną wodą i brudem? W końcu jak dbać o cerę w podróży, “nie tracąc” na to zbyt wiele czasu.
Zacznę od tego, jak ja w ogóle dbam na codzień o moją cerę. Niejednokrotnie dostawałam pytania o to, co robię, że ona tak wygląda jak wygląda. Uwierzcie, nie jest idealna, a zarazem mam wrażenie, że nigdy nie była w tak dobrej kondycji – no dobra, nigdy mam na myśli od jakiegoś 14 roku życia, a wypada tu zaznaczyć, że mam 29 lat. Moim podstawowym założeniem, które przydaje się przy częstym podróżowaniu, jest posiadanie tylko niezbędnych kosmetyków, ale dobrej jakości (co nie znaczy, że drogich).
Po pierwsze koreańska pielęgnacja
Od blisko dwóch lat (nawet nie wiem, kiedy to zleciało!) dbam o twarz zgonie z wyznacznikami koreańskiej pielęgnacji. Na początku jak o tym przeczytałam przestraszyłam się i pomyślałam “o matko! 10 etapów?! Po co mi tyle kosmetyków?!”. Podeszłam do tematu standardowo, czyli eksperymentalnie. Dokupiłam to czego mi brakowało, jednak w najtańszych wersjach, żeby sprawdzić, czy w ogóle podpasuje mi ten sposób. Po miesiącu nie wyobrażałam sobie już innego dbania o twarz, a etapy ograniczyłam do tego co jest mi niezbędne.
Rano pomijam krok 1 i 4.
Dodatkowo 1-2 razyw w tygodniu robię peeling twarzy. Raz w tygodniu maseczkę w płachcie lub nawilżającą.
TIP PODRÓŻNICZY: W podróż zabieram ze sobą małe opakowanie żelu, buteleczkę toniku, próbki serum, które dostaję podczas zakupów i próbki kremu. Podczas miesięcznego wyjazdu, jak skończyły się próbki, to kupiliśmy krem na miejscu, w dodatku koreański za śmieszne pieniądze. Zamiast słodzić kawę czy herbatę, zabieram ze sobą torebkę cukru i robię z niej peeling – dodaję cukier do żelu do twarzy.
Po drugie minimalny makijaż
Nie przeżywałam nigdy fazy 15 warstw makijażu na mojej buzi, jednak jak zaczęłam przygodę z podkładem, to trudno było mi z tego zrezygnować. Ponad rok temu z dnia na dzień przestał po prostu go używać i totalnie nie wiem po co robiłam to przez tyle lat. Za to moim odkryciem tego roku jest krem lekko brązujący, w dodatku z SPF40 od Origins. Rano po zastosowaniu kremu nawilżającego nakładam go na twarz i to wystarczy. Do tego lekki podkład micelarny. Tuszu do rzęs też nie używam, lubię jedynie podkreślić brwi.
TIP PODRÓŻNICZY: Ochrona i równy koloryt buzi, czyli dwa w jednym – jedyne czego używam podczas podróży to właśnie ten krem z Origins.
Dobre składniki
Tak jak wspomniałam na początku – staram się wybierać dobrej jakości kosmetyki, fajnie jak są roślinne. Nie znaczy to jednak, że muszą być drogie. Mój ulubiony tonik i krem pod oczy to produkty z Ziaji. Na początku zakochałam się w zachwalanym, roślinnym kremie Resbio, ale z czasem zauważyłam, że mi nie pasuje. Staram się unikać tego co reklamowane jest masowo na Instagramie, bo nie wierzę, że wszystko jest dla wszystkich dobre. Kremy do twarzy obowiązkowo nawilżający, najczęściej koreański i kupowany na promocjach. Ważne, żeby w składzie kosmetyków nie było alkoholu.
TIP PODRÓŻNICZY: Kiedyś zapomniałam kremu do twarzy, a miałam ze sobą olej kokosowy do ciała. To jest idealny kosmetyk 2 w 1. Na dłuższą metę przy codziennej pielęgnacji mi nie służy, ale w podróży na pewno nie zaszkodzi, a to zawsze o jedną rzecz do zabrania mniej.
Obowiązkowo – filtry
Mam to szczęście, że mam śniadą karnację i z reguły opalam się od razu na brązowo. I znowu, błędami młodości było ignorowanie używania kremów z filtrem. Teraz przez cały rok używam tego kremu z SPF40, a gdy plażujemy, czy mam spędzić dużo czasu na słońcu to wybieram krem z SPF50. W dodatku 3-4 razy dziennie kremuje twarz ponownie. Staram się też nie opalać za bardzo twarzy, chociaż czasem się skuszę.
TIP PODRÓŻNICZY: Od kilku lat, jak gdzieś wyjeżdżamy, używam produktu Ziaja SPF50 w opakowaniu 50ml i jestem z niego bardzo zadowolona.
Jedzenie jest ważne
Mam wrażenie, że bardzo pozytywny wpływ na moją cerę ma to, że jemy bardzo dużo warzyw i trochę owoców. Dodatkowo, kiedy trzymamy się 100% diety wegańskiej jest najlepiej, bo nie spożywamy okazjonalnie nabiału. Nie mam zamiaru namawiać nikogo do niejedzenia mięsa, ale zachęcam, żeby jeść więcej warzyw.
Zachowanie dobrego jedzenia w podróży nie zawsze jest łatwe. Jednak taki kierunek jak Azja południow-wschodnia naprawdę sprzyja temu, żeby jeść owoce i warzywa.
Woda, woda, woda
Jestem trochę uzależniona od wody. 3 litry to minimum dziennie tego ile piję. Czasem jak mam dość smaku wody, to dodaję laskę cynamonu albo zioła.
TIP PODRÓŻNICZY: Zawsze mam ze sobą butelkę z filtrem. Dzieki temu nie wydaję majątku na wodę butelkowaną, mogę spokojnie taką butelkę wziąć ze sobą do samolotu, no i środowisko mniej cierpi (bo nie używam kolejnej plastikowej, jednorazowej butelki).
Dbam o to na czym kładę buzię
Unikam poliestru jak ognia. Jak pościel, to tylko bawełniana i prana min raz w tygodniu, w wakacje, gdy jest gorąco to i częściej.
TIP PODRÓŻNICZY: Zawsze warto wziąć ze sobą poszewkę na poduszkę albo chustę, szczególnie jeśli planujemy spać w hostelu czy nocnym autobusie. Dzięki temu buzia będzie dotykała czystej tkaniny.
Staram się znaleźć dosłownie chwilę
Rytuały pielęgnacji twarzy weszły mi w krew, więc nawet bardzo zmęczona, po imprezie czy zaśnięciu na kanapie, nie wyobrażam sobie pójścia spać bez tej krótkiej pielęgnacji (z ręka na sercu to trwa 4 minuty). Jednak czasem zrobienie maseczki mnie przerasta, bo trzeba czekać, bo już późno, bo trzeba będzie jeszcze zmywać i milion innych wymówek. I wiecie co, to jest okej!
TIP PODRÓŻNICZY: Szukam okazji. Lecimy samolotem? Zostawię sobie pod ręką mokre chusteczki i maseczkę w płachcie. Nic mnie wtedy nie rozprasza i mogę spokojnie 20 minut posiedzieć z zamkniętymi oczami.
Macie jakieś swoje sprawdzone sposoby na pielęgnacje cery w podróży? Podzielcie się Waszymi wskazówkami i dajcie znać też co myślicie o moich sposobach!
Powiązane posty
3 komentarze do “Dbanie o cerę w podróży”
Pingback: Podróż tylko z bagażem podręcznym - dlaczego warto to rozważyć - Small Travellers
Pingback: Pomysły na świąteczne prezenty - Small Travellers
Pingback: Moje codzienne rytuały w duchu slow life - Small Travellers
Podobne posty
Świąteczne e-prezenty na ostatnią chwilę
Coraz więcej twórców wypuszcza w świat swoje produkty, które fantastycznie mogą się sprawdzić, jako świąteczny prezent. Taki e-prezent można bliskiej osobie dostarczyć na kilka sposobów, przykładowo: Wysłać w mailu wraz z dedykacją do osoby obdarowywanej Wrzucić na pendrive, świątecznie go zapakować i położyć pod choinką Wrzucić na pulpit (jeśli ma się dostęp do komputera) do folderu Prezent W tym poście dzielę się z Wami, ciekawymi, z mojej perspektywy, e-produktami różnych twórców, które …
Podsumowanie roku 2015
Rok temu rzuciliśmy sobie wyzwanie – rok 2015 rokiem weekendowych podróży po Europie. Tanie latanie, intensywne zwiedzanie i dużo dobrego jedzenia. W ostatnim poście w tym roku zabieramy Was w podróż po naszych wspomnieniach. Styczeń Mówią, że poniedziałek w ostatnim pełnym tygodniu stycznia jest najbardziej depresyjnym poniedziałkiem w ciągu roku. Tak zwany Blue Monday został wyznaczony za pomocą wzoru matematycznego, uwzględniającego czynniki meteorologiczne (krótki dzień), psychologiczne …
Jak zorganizować wyjazd na mecz
Jako, że w naszym duecie mamy serca rozdarte pomiędzy dwie różne drużyny piłkarskie, sprawiedliwości musi stać się zadość i lecimy na mecz Manchesteru United. Na meczu FC Barcelony byliśmy w kwietniu. W zasadzie decyzja podjęta była już dawno, dawno, dawno temu – pewnie w jakimś 98 roku, kiedy to Tomasz zrozumiał, że bez względu na to co będzie się działo, będzie ich wiernym fanem. Wierni kibice, w liczbie dwóch, karty …
My – mali podróżnicy
My – mail podróżnicy podróżujący z plecakiem i czapkami z daszkiem na głowach. Mamy mapy, ale takie nasze. Tworzymy swoje przewodniki – z wegańskimi knajpami, niestandardowymi miejscówkami i masą miejsc ze sztuką i ubraniami kultury ulicznej. Po uliczkach miast poruszamy się intuicyjnie, instynktownie, na przekór tłumowi podążającemu do barokowej katedry, czy ku średniowiecznym ruinom. To nie ignorancja – po prostu nie tego szukamy… Szukamy nowości, świeżości i inspiracji. Inspiracji do pracy, nowych podróży i do tego co po prostu kochamy …